Mazury to region pełen pamiątek historycznych i pozostałości kulturowych po dawnych czasach. Podróżując rowerami pomiędzy rozległymi jeziorami i przeciskając się przez nietknięte cywilizacją lasy nie opuszcza nas wrażenie, że za każdym rogiem czai się widmo, rusałka lub inne „niespodzianki” Organizując rajd rowerowy starałem się pokazać jak najwięcej tajemniczych miejsc przepełnionych bogatą historią . Jednym z zabytków naszych okolic jest most kolejowy w Kruklankach. Złożony z 5 przęseł, stanowił niegdyś połączenie Węgorzewo – Olecko, po którym jeździł szynobus zabierający ok. 40 podróżnych. Został wzniesiony ok. 1908 r., czyli wcześniej niż słynne mosty w Stańczykach. Oba śmiałe i nowatorskie na swoje czasy projekty powstały mniej więcej w tym samym czasie. W ostatnim roku wojny, wiedząc o swojej porażce, Niemcy decydowali się na odcinanie infrastruktury nadchodzącemu wrogowi. Ładunki zostały założone w środkowych filarach, w prostokątnych komorach minowych wyłożonych azbestem. Do umieszczonego w nim trotylu biegły zamaskowane pod ziemią kable. Ładunki były tak rozmieszczone, aby po wybuchu na powykręcanych filarach nie można było wznieść mostu zastępczego. Niemcy nie zdążyli zdetonować mostu, a przejmujący obiekt Czerwonoarmiści nie zlokalizowali, ani ładunków wybuchowych, ani detonatora umieszczonego w pobliskim schronie. Zaraz po wojnie Sowieci grabiąc okoliczne majątki, w tym Giżycka, wywozili również na wschód szyny kolejowe z rozbieranych torowisk. Rozwścieczony wielką kradzieżą jeden z mieszkańców Kruklanek przedostał się do opuszczonego schronu i uruchomił detonator, powodując wybuch mostu 8 września 1945 r. Okoliczni mieszkańcy liczyli, że w ten sposób zahamują wielki rabunek Sowietów. Byliśmy tam z uczniami naszej szkoły w sobotę 8.09.2018 r. w ramach rajdy rowerowego. Poza tym w czasie rajdu „zahaczyliśmy” o szlak rowerowy wokół jeziora Gołdapiwo. Mirosław Boć |